poniedziałek, 14 lutego 2011

Filcowanie w rozmiarze XL

Doczekałam się w końcu paczki z nową dostawą filcu i zabrałam się za robienie lali dla koleżanki M. która chciała mieć pamiątkę z cudownego stanu bycia przyszłą mamą. Koleżanka, nazywana przeze mnie od niedawna pieszczotliwie ;-) watermelonem albo pumpkinem doczekała się również śmiesznej anegdoty za sprawą mojego męża, który widząc jak trzeci dzień spędzam nad lalą  kłując ją po brzuchu spytał, co ja z nią jeszcze robię, skoro jest już gotowa. Wzięłam więc lalę i pokazuje mężowi próbując wytłumaczyć, jak powinna wyglądać skończona rzecz. "Widzisz jaka jest tu z boku? gładka. A jaki ma brzuch? ciągle nierówny. Będzie gotowa jak będzie miała gładki brzuch" Na to mój mąż skwitował z uśmiechem " No to miałem rację że jest już gotowa, przecież rozstępy to takie naturalne w ciąży"!!
Ponieważ ja koleżance M. rozstępów nie życzę, brzuch ostatecznie został wyrównany.

Każda okazja jest dobra na babeczki z owocami:-)



poniedziałek, 7 lutego 2011

mydlane doświadczenie

Któregoś pięknego dnia postanowiłyśmy z koleżanką Olą zrobić mydło. Tak tak, mydło. Oczywiście można zabrać się do tego od samego początku, wytwarzając bazę mydlaną w procesie chemicznym, jednak nam bardziej zależało już na stronie estetyczno-artystycznej czyli stworzeniu fajnej formy. Wyszukałyśmy na jakiejś stronie internetowej pomysły na ręcznie robione prezenty, min. pachnące peelingujące mydło ze zwykłego szarego "białego jelenia". Ponieważ w posiadaniu takowego nie byłyśmy, użyłyśmy do tego jakiegoś innego, mało zapachowego mydła. Proces czasochłonny, jednak efekt nas zaskoczył, mydło nie dość że nadawało się do mycia, to jeszcze ślicznie pachniało i super peelingowało. Zachęcona tym eksperymentem nabyłam w sklepie internetowym bazę mydlaną i zabrałam się do pracy. Tak mnie wciągnęło, że spędziłam w kuchni cały dzień i połowę nocy. I to był błąd. To oraz to, że zamiast kupić specjalne przeznaczone do tego celu zapachy i kolory, ja postanowiłam użyć naturalnych produktów: mak, miód, otręby, cynamon i mączka ryżowa, olejek waniliowy i pomarańczowy...powinno pachnieć cudownie? powinno, ale po paru godzinach podgrzewania i chłodzenia kolejnych aromatycznych mydlanych warstw poczułam że robi mi się niedobrze. Otumaniona tą "cudowną" mieszaniną spakowałam mydła do foliowego worka i długo nie wyciągałam, samo spojrzenie w ich kierunku sprawiało,że robiło mi się niedobrze. Po paru miesiącach, podczas przeprowadzki do nowego mieszkania odkryłam że już mnie od mydeł nie odrzuca. Leżą teraz w łazience i jeszcze jedynie ją zdobią, może nawet odważę się ich użyć? Na razie eksperymentu nie zamierzam powtarzać, choć kawałek bazy mydlanej czeka jeszcze na nowe pomysły. Niech czeka...

zagubione-odszukane

niedziela, 6 lutego 2011

pudełeczka

 
Ostatnio zamiast zajmować się wycinaniem i klejeniem moich ulubionych pocztówek - spędzam czas na filcowaniu. Nie mogąc się doczekać na przesyłkę z nowymi igłami (większość już połamałam) oraz nową wełną, którą zamówiłam ponad tydzień temu, postanowiłam zrobić opakowania na już ukończone pomysły. Użyłam do nich materiałów zakupionych z myślą o kartkach.

walentynkowe filcowanie

 

Choć walentynki nie są moim ulubionym świętem, to zalewająca mnie na każdym kroku lawina czerwonych serc oraz pluszowych misiów zainspirowała mnie do stworzenia  tych dwoje: dodo - boski żigolo oraz zakochana kaczka - dziwaczka. Choć przyglądając się kaczce dziwaczce dochodzę do wniosku, że bardziej mi przypomina kaczora czyli kaczkę płci męskiej. 

friends forever-special order



Jaki prezent dać komuś, kto właściwie wszystko ma? Najlepiej coś niepowtarzalnego,  stworzonego specjalnie z myślą o tej osobie, czego nie da się po prostu kupić w sklepie..."friends forever" dla najlepszej przyjaciółki mojej koleżanki z pracy. Prezent się udał i sprawił dużo radości, a to jest również radością i satysfakcją dla mnie:-)

sowy

 

Po bezowocnych poszukiwaniach w irlandzkich sklepach dobrej a jednocześnie na miarę mojej kieszeni maszyny do szycia, zdecydowałam się przywieźć ją z Polski. Najczęściej korzystam z niej podczas napraw: skracanie, zwężanie i wymiana zepsutych zamków to niewdzięczna praca, ale dająca korzyści finansowe. Sówki i organizery powstały w wolnych chwilach i również przyniosły korzyści, o wiele przyjemniejsze

album

Boże Narodzenie było już dawno za nami, a ja wciąż nie mogłam opędzić się od pomysłów na nowe kartki. Postanowiłam więc swoją zajawkę spożytkować i zrobić prezent koleżance Oli z okazji narodzin synka. Samuel urodził się 14 lutego, w dzień zakochanych:-)Dziś oglądając kolejne kartki mini albumu Sam pokazuje brzuszek mamy i mówi: tam jest Samuel, a tu mama i tata... aktualnie mama Samuela ma taki sam brzuszek i niedługo na świat przyjdzie mała dziewczynka lub mały chłopczyk.Tym razem mama postanowiła sama zrobić rodzinny album dla swoich pociech, kolorowe kartki już kupione...

 
Niestety robiąc zdjęcia byłam w posiadaniu jedynie "głupiego jasia" co odbiło się na złej jakości zdjęć, które są nieostre i nie pokazują trójwymiarowości obrazków.