poniedziałek, 14 lutego 2011

Filcowanie w rozmiarze XL

Doczekałam się w końcu paczki z nową dostawą filcu i zabrałam się za robienie lali dla koleżanki M. która chciała mieć pamiątkę z cudownego stanu bycia przyszłą mamą. Koleżanka, nazywana przeze mnie od niedawna pieszczotliwie ;-) watermelonem albo pumpkinem doczekała się również śmiesznej anegdoty za sprawą mojego męża, który widząc jak trzeci dzień spędzam nad lalą  kłując ją po brzuchu spytał, co ja z nią jeszcze robię, skoro jest już gotowa. Wzięłam więc lalę i pokazuje mężowi próbując wytłumaczyć, jak powinna wyglądać skończona rzecz. "Widzisz jaka jest tu z boku? gładka. A jaki ma brzuch? ciągle nierówny. Będzie gotowa jak będzie miała gładki brzuch" Na to mój mąż skwitował z uśmiechem " No to miałem rację że jest już gotowa, przecież rozstępy to takie naturalne w ciąży"!!
Ponieważ ja koleżance M. rozstępów nie życzę, brzuch ostatecznie został wyrównany.

3 komentarze:

  1. piękna lala, ale dlaczego XL?...

    OdpowiedzUsuń
  2. Lala jest prezentem dla koleżanki, która nosi teraz rozmiar XL:-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Lala jest przecudna!!!!, ale z Ciebie zdolniacha Gabi!! :)

    OdpowiedzUsuń

komentarze